niedziela, 27 lipca 2014

Nasze początki

Nowy dzień przed nami a tak naprawdę identyczny jak wiele poprzednich. Pada. Nudy. Tkwimy z Gabi w naszym ciasnym mieszkanku i pojęcia nie ma co z tym zrobić. Trzeci miesiąc za granicą. Praktycznie sami. Jest m brat ale on również pracuje całymi dniami- jak m. Nawet w tej samej firmie. No ale mniejsza o to. Gabryśka z nudów po ścianach chodzi a ja nie bardzo wiem co mogłabym jej zaproponować. Łazić po dworze nie chce jak pada. Dzieci w naszym domu jak na lekarstwo. Zabawki znane na pamięć. Już nawet bajki jej się znudziły. Przedszkole od 4 lat. Taka nuda zabija,  siedzenie w domu sprawia, że człowiek robi się dziki i otępiały :P. A to lato oszalało. Leje i leje, następnie dwa dni względnej pogody i leje znów.
A mogłyśmy zostać w kraju, co prawda nie byłoby m ale za to cała masa atrakcji, rodzina i znajomi, co prawda mały pokoik u teściów i wizja kuroniówki przez następne parę miesięcy a później dupa ale zawsze miło, i wysilać się nie trzeba. Ale myśmy wymyślili jakąś zupełnie beznadziejną rzecz, ciągamy biedne dziecko po zagranicach, żyjemy póki co z jednej wypłaty, która ledwo wystarcza na życie i pospłacanie długu u brata m.
Ale powiem Wam, że jest fajnie. Od niepamiętnych czasów jesteśmy sami ze sobą, nikt się nam nie wtrąca, w garnki nie zagląda, wychowania dziecka nie komentuje i nie podsłuchuje kłótni. Fakt, nudnawo, gotowanie obiadu, sprzątanie, pranie, spacery, plac zabaw, atrakcje- wyjazd do sklepu, przejażdżka pociągiem, spotkanie z sąsiadami z góry. Niewiele. Ale to dopiero trzeci miesiąc tu. Początki zawsze są najgorsze. Nie warto się zniechęcać początkami bo za chwilę spotkać mogą nas niezapomniane chwile i cenne lekcje życia. I góra wspomnień na dalsze lata.Zawsze jest strach przed czymś nowym. Ale najgorzej utknąć w starym układzie, który w ogóle nam nie odpowiada i tkwić w nim, gnuśnieć i narzekać.
A zaryzykować trzeba, w końcu życie jest krótkie, za kilka lat nie będzie nam sie już chciało :)


Tak więc mieszkamy sobie w małym mieszkanku w Szwajcarii, dookoła sielskie widoczki, górki, krówki, domy stare ze zdezelowanymi okiennicami i nowe z garażami w piwnicach i wypasionymi rozwiązaniami, o których nawet nam się nie śniło, marzymy sobie nieraz, spacerując z m, że kupujemy taki mały domek z urokliwym ogródkiem, przyjeżdża do nas rodzina bądź znajomi, wieczorem rozpalamy grilla i delektujemy się pięknem okolicy. Marzenia nie bolą :P
To nie przypadek, że jesteśmy akurat tutaj. Nasza przygoda z tym krajem zaczęła się dobre kilka lat temu, kiedy przyjechaliśmy po raz pierwszy pracować sezonowo, w dość ciekawym miejscu, a mianowicie w cyrku. Można by o tym książkę napisać, natomiast ja poświęcę temu zagadnieniu następny post, będzie krótko i na temat :P pozdrowionka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz